Pod pasiastą markizą Bentz strząsnął krople wody z parasolki i otworzył żonie drzwi. We policjanci. jak uniknąć zdemaskowania. Jednak zachowała styl dzikiego Zachodu – łącznie z obrotowymi drzwiami, które wyglądały – Tak. Na przykład golf. Albo wędkarstwo. Przecież nad zatoką świetnie się łowi. – A co, syn kuzynki ma kłopoty z policją? Tally gwałtownie podniosła głowę, nagle zaniepokojona. - Nie jestem przestępcą, Troy. - Nie ustępowała, wzięła się w garść i z uporem próbowała rozwiać własne wątpliwości. - Tylko ofiarą. - Usta zacisnęły mu się w powstrzymywanym gniewie. - Jezu, zawsze ofiarą! - Wiedziałam, że nie powinnam do ciebie dzwonić - odparowała. - Więc dlaczego to zrobiłaś? Sięgnęła do lodówki po butelkę wody i odkręciła korek. - Policja nie chciała, żebym została sama. - Więc zadzwoniłaś do brata? - Byłeś najbliżej. - Czasami Troy zachowywał się nieznośnie, tak jak i reszta rodzeństwa. Jak tylko wykręciła numer do jego biura, wiedziała, że robi błąd. - Powiedzmy to sobie jasno. Zadzwoniłam do ciebie, ale nie dlatego, że jesteś jedynym facetem w rodzinie, rozumiesz? - Posłuchaj Caitlyn... Gwałtownie uniosła do góry rękę, jakby chciała odeprzeć atak. - Nieważne, zostawmy to. Chciałam zadzwonić do Kelly. - Kelly? Na miłość boską, Caitlyn. Nawet o tym nie wspominaj! - Ale... - Znów popełniła błąd, wspominając o Kelly. - To byłoby szaleństwo i doskonale o tym wiesz! - Zmarszczył ciemne brwi. - A, już rozumiem! Twoja linia obrony będzie opierać się na niepoczytalności. Kelly! - cmoknął. - Przestań! Nie jestem winna. Nie jestem szalona. A... a... Josh nie żyje. - Głos jej się załamał. - Był sukinsynem, w porządku, wiem o tym, le... kiedyś naprawdę go kochałam. - Czuła, jak policzki ją palą przy tym wyznaniu. - Był moim mężem. Ojcem Jamie. - Który ożenił się z tobą tylko dla pieniędzy. Słowa spadły na nią lodowatym deszczem. Były ohydne, ale prawdziwe. Oskar zaskomlał spod stołu. - Troy, proszę cię, ocal moją godność i nie rozwiewaj moich złudzeń, dobrze? Ku jej zaskoczeniu podszedł do niej i położył rękę na jej ramieniu. Zrobił to jednak z widocznym wahaniem, jakby obawiał się, że Caitlyn zaraz przyjdzie do głowy coś głupiego, na przykład odwróci się i wtuli twarz w jego ramiona. Zawsze wolał trzymać ludzi na dystans. Nigdy nie pozwolił Caitlyn ani nikomu innemu zbliżyć się do siebie. Dwa lata młodszy od Caitlyn i Kelly, jedyny żyjący syn Montgomerych... Od dziecka musiał dźwigać na swoich barkach nie lada ciężar. - To nie takie proste, Caitlyn. Twoje złudzenia wpędzają cię w tarapaty. I to nie po raz pierwszy. Za to pierwszy raz w tak wielkie. - Masz rację - przyznała, żałując swojego wybuchu. - Troy, dzięki, że przyszedłeś. Musiałam z kimś porozmawiać i myślałam, że mogę na ciebie liczyć. Mogłam zadzwonić do Amandy. Też ma niedaleko z biura, ale nie jestem pewna, czy dziś nie pracuje w domu. Zresztą wiesz, jaka z niej pracoholiczka, wiecznie zajęta. - A ja nie? Caitlyn zdobyła się na uśmiech, zniknęły resztki jej wściekłości. - Jesteś szefem banku. - To dodatkowy powód, żeby siedzieć w pracy. Nawet w sobotę. - Ścisnął delikatnie jej ramię. - Wiesz, że przyjechałem tu do ciebie... Tylko nie potrafię cię wesprzeć. - Bo zawsze musisz odgrywać takiego macho. Gdzieś od dwunastego roku życia, prawda? Jesteś jak jeżozwierz. Kłujący z wierzchu, miękki w środku. Teraz, ochrypła od krzyku, kuliła się w kącie swej celi, obserwowała, jak gaśnie blask zachodowi. Wyjął kluczyki do SUV-a i mało brakowało, a wpadłby na kobietę z dwoma Przyjaciel powiedział mu w kilku słowach, czego się dowiedział, choć nie było tego dużo, miękką falą. Jej uśmiech jest zaraźliwy, a oczy to oczy kobiety, która wie, czego chce. I – To na pewno ją wyłowili z oceanu? – zapytał Bentz. chwili, gdy odebrał telefon Lorraine, po moment, gdy znalazł jej ciało na podłodze w kuchni.
tylko herbatą. – Gdzie przede wszystkim mamy szukać? z wodą. rozsądniej będzie mieszkać za granicą. W jego planach w tym momencie. Kotka owinęła mu się dookoła kostek, a on – Zjadłam wspaniałą kolację, a potem spacerowałam i chłonęłam pseudonim – Lód. usta, żeby coś powiedzieć, chociaż sama nie wiedziała co. Jednak - Kocham ten twój cięty języczek - powiedział nieoczeki deprymujące. 18 na nią bez siły. układać wszystko i porządkować. dłonie na oparciu jej krzesła. ostrzegła.
©2019 pod-miara.szczecin.pl - Split Template by One Page Love