Mark spał, tuląc do siebie uśpionego Henry'ego. Malutka rączka chłopczyka zaciskała się mocno na palcu mężczyzny. Najwyraźniej było im dobrze razem. Dopiero teraz Tammy zaczęła dostrzegać między nimi pewne podobieństwo i na¬gle poczuła, że coś zaczyna dławić ją w gardle. - Czy ty teraz też już jesteś mądrym Poszukiwaczem Szczęścia? -spytał Mały Książę patrząc Pijakowi prosto w - Ty sam - odpowiedział pogodnie Mały Książę. - Nie lubisz siebie? dubeltówki, po co miałby zawracać sobie głowę załadowaniem obu luf? Przecież druga kula i tak na nic by się nie przydała. Nikt nie skomentował ani nie odpowiedział na pytanie. Rudy Harper znowu odchrząknął. - Czy przypominasz sobie, kiedy ostatnim razem widziałeś tę strzelbę, Huff? - zapytał. - Nie zauważyłem pustego miejsca po niej w szafie na broń. Skinął głową w kierunku narożnej oszklonej szafy. Huff miał w domu całą kolekcję broni, między innymi kilka śrutówek, strzelb na jelenie i dubeltówek do polowania na ptaki. Wszystkie stały w dobrze widocznym miejscu. - To była stara strzelba. Nikt z nas jej nie lubił, więc zwolniliśmy ją z obowiązków, że się tak wyrażę. Trzymaliśmy ją w domku rybackim, na wszelki wypadek. Nie wiem, kiedy ostatnio ktoś z niej strzelał. - Ja wiem. Wszyscy spojrzeli na Chrisa. Sądząc z malującej się na jego twarzy beztroski, mógł równie dobrze mówić o czymkolwiek innym, na przykład o zgubionej rękawiczce lub o pogodzie; w każdym razie nie o czymś tak ważnym, jak broń, z której zginął jego brat. - Jakieś trzy miesiące temu, podczas weekendu, prawda, Beck? - Prawnik pokiwał głową potwierdzająco. - Zatrzymaliśmy się tam na noc. Późnym wieczorem Frito zaczął szaleć, wyszliśmy więc na zewnątrz, żeby zobaczyć, co go tak podkręciło, i spostrzegliśmy rysia. Beck wypalił ze strzelby dwa razy, w powietrze, żeby go odstraszyć. Kot zawinął się i przepadł w lesie. - Następnego dnia wyczyściłem i naoliwiłem strzelbę, po czym odłożyłem ją na miejsce, nad drzwiami - dokończył opowieść Beck. - Naładowałeś ją? - spytał szeryf Harper. - Nie. - Ktoś musiał - rzucił Scott. - Sprawdziliście odciski palców? - spytała Sayre. - Tak, proszę pani - odparł uprzejmie Scott. - Znaleźliśmy ślady pani brata, Danny'ego, a także wiele innych. Jedne z najświeższych prawdopodobnie należą do pana - zwrócił się do Becka. - Zatem wie pan, że Danny trzymał w ręku strzelbę - powiedziała Sayre. - Tak, proszę pani. Nie wiem tylko kiedy. - Czy znaleźliście odciski palców na spuście? - Nie udało nam się zebrać żadnych wyraźnych śladów z powierzchni spustu - powiedział Rudy Harper - co również jest nieco dziwne. Skoro Danny dotykał tej broni jako ostatni... -zawiesił głos. Huff wydawał się tracić cierpliwość. Wstał z fotela, obszedł go dookoła i wbił wzrok w Wayne'a Scotta, zwracając się jednak do Rudego Harpera: - Dlaczego pozwalasz swojemu człowiekowi nas zamęczać? Żeby mógł dochrapać się nowego, odprasowanego munduru? O to chodzi? Jeśli tak, może ja dam mu lepsze zajęcie, na przykład patrolowanie terenu odlewni i doprowadzanie do porządku wszystkich pracowników, którym zaczynają się marzyć związki zawodowe. Wtedy dopiero uznam, że nie trwoni czasu na głupoty. Jak na razie bowiem marnuje tylko mój czas i sprawia, że myślę o rzeczach, o których chciałbym zapomnieć. Danny nie żyje. Pogrzebaliśmy go. To koniec. - Wytrząsnął z paczki nowego papierosa. - Proszę o wybaczenie, panie Hoyle, ale to jeszcze nie koniec. Huff spojrzał na Scotta, zapalając papierosa. - Nie chodzi wyłącznie o niezrozumiałe położenie strzelby na ciele pana Hoyle'a czy trudności, - Tak. Zrobił to na oczach tłumu dziennikarzy, bo stało się to w czasie konferencji prasowej. Rozumiesz, widziało to kilkadziesiąt obcych osób, a ty nie! Właśnie ty - najważniejsza osoba, która powinna przy tym być. Nie możesz więcej tracić takich chwil, Tammy. To niesprawiedliwe. Nie godzę się na to. - Książę Mark wystąpił o adopcję Henry'ego. Po¬zuje z nim do zdjęć i wygląda jak zachwycony ojciec, też coś! - Kobiety ubierają się często dla innych kobiet, oczy¬wiście z zupełnie innych powodów - ciągnęła. – Chodzi o rywalizację, to prawie wojna. Moja matka i siostra celo¬wały w tym, a ja tego nienawidziłam. Czy możemy już iść na ten suflet i kurczaka? Umieram z głodu. - Tak, samotnym pijakiem - powtórzył Pijak za Małym Księciem. następnie pochylił twarz nad Różą i zamknął oczy. Wciąż była wytrącona z równowagi tym pocałunkiem. A przecież matka ją ostrzegała, że Mark to kobieciarz. Na szczęście nie doszło do niczego więcej. - Skąd mogą wiedzieć, skoro przyjechałaś wczoraj? Drodzy Przyjaciele, przedstawiam Wam wszystko, co mam na tych kartkach, jakie mi pozostały... - Nie, właściwie nie... Ale to ubranie! I te piegi! uboższe i nijakie.
postąpić? tylko dwanaście godzin. Nie wiedział nawet, czy zostało na niej jakieś wolne miejsce. - Śpi. przekleństwem. Ale sądziłem, że zdołam odwrócić koło fortuny. Nie potrafiłem z tego opadając na kolana i przylegając wargami do męskości zakrytej materiałem bielizny. zapewne też wiele osób, które czytało je jeszcze na blogu, miałoby mi za złe takie skoro potrzebował jej pomocy, odpowiedział na niego uspokajającym spojrzeniem. Becky Ward zacisnęła powieki. Pot spływał jej po twarzy. W wąskim zaułku coraz Czy gwałtowne uczucie, które nim targało, było miłością? Przedtem wierzył poetom, szeroko, po czym zaciągnął na nie roletę, zakluczając na dole. - Jeśli mam być szczery, nie wydajesz mi się szczególną szczęściarą. Zaskoczyło ją to, - Czyż od samego początku nie mówiłam, że nie chcę, żebyś się dla mnie poświęcał? W gruncie rzeczy jej oczy nie były fiołkowe, lecz miały granatowe obwódki wokół Gdy podszedł bliżej, bity chłopak został właśnie powalony na ziemię i Adam mógł Uklękli oboje. Alec położył Becky na obitym jedwabiem szezlongu, uniósł jej suknię i
©2019 pod-miara.szczecin.pl - Split Template by One Page Love